Fot. Spotkanie na All Stars Tournament Los Angeles 1994.
Przedwczoraj, w wieku 82 lat odszedł gwiazdor Hollywood i wieloletni praktyk karate James Caan. Na zawsze pozostanie w pamięci entuzjastów kina jako Sonny Corleone w „Ojcu Chrzestnym”.
Miałem okazję poznać Jamesa w 1994 roku w Los Angeles i później spotykać się z nim przy okazji różnych imprez karate w Kaliforni. Mając duży szacunek dla mistrza Takayuki Kubota, który uczył go karate i z którym spotkał się na planie filmu „Killer Elite”, James regularnie odwiedzał doroczny turniej karate „All Stars Tournament”. Pozowanie z nim do zdjęć było dla mnie o tyle zabawne, że on – aktor i gość honorowy Turnieju ubrany był zawsze w karategi, a ja – sędzia Turnieju albo trener kadry Polski występowałem w marynarce i pod krawatem. Na co dzień było przecież raczej odwrotnie…
James Caan był prawdziwym twardzielem, karateką i uczestnikiem wielu rodeo. Nosił przydomek „Żydowski Cowboy”, a chirurdzy zarobili na nim krocie, „składając go” po kolejnych eskapadach.
Fot. Los Angeles 2000 r. James ze mną i moją żoną na bankiecie po międzynarodowym seminarium karate.
Tuż przed wakacjami oglądałem z rozrzewnieniem odcinek „Hawai 5.0”, w którym James występował gościnnie u boku swojego syna, Scotta (jednego z głównych bohaterów serialu). Zastanawiałem się wtedy czy jeszcze będę miał okazję spotkać się z nim osobiście. Dzisiaj wiem, że nie na tym świecie…
Hanshi Tomasz Piotrkowicz